Ukrainki na polskim rynku pracy. Co mogą zrobić pracodawcy?
Ubóstwo menstruacyjne nie jest wyłącznie problemem krajów słabo rozwiniętych. Z brakiem dostępu do odpowiednich środków higieny: podpasek, tamponów czy kubeczków menstruacyjnych, mierzą się również Polki. Według szacunków ekspertów – zdarzyło się to co piątej z nas.
Jak wynika z badania przeprowadzonego na zlecenie Kulczyk Foundation, aż 55 proc. kobiet przyznaje, że przynajmniej raz dostały okresu niespodziewanie – gdy nie były na to przygotowane. Co trzecia, nie mając własnych środków higieny intymnej, prosiła o nie inne kobiety. Co dziesiąta z tego powodu zwalniała się z pracy lub szkoły.
Co więcej, w wielu środowiskach, szczególnie w pracy, miesiączka nadal pozostaje tematem tabu. Aż 73 proc. pań chowa podpaskę lub tampon w drodze do łazienki. Natomiast, gdy temat w biurze już się pojawia, to najczęściej jest trywializowany, wyśmiewany lub – w najlepszym wypadku – zbywany milczeniem.
Podpaski pilnie potrzebne
Patrząc na cierpienie milionów Ukraińców i Ukrainek, trudno myśleć o ubóstwie menstruacyjnym. Realia są jednak takie, że wraz z inwazją Rosji na Ukrainę problem ten przybierze na sile, także w Polsce. Granicę, podróżując w ciężkich warunkach, przekroczyło już prawie 2,7 mln uchodźczyń i uchodźców, głównie kobiet z dziećmi. Kobiet, które uciekając przed bombardowaniami zabrały ze sobą tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Podpaski i tampony? Kto w takiej chwili by o nich myślał?
Od początku wojny Polki i Polacy solidarnie pomagają swoim sąsiadom. Masowo organizują zbiórki, a przy granicy działają całodobowe punkty recepcyjne. Potrzebujący mogą w nich liczyć na ciepły posiłek, odpoczynek, dostęp do podstawowej opieki zdrowotnej oraz środków higienicznych. Podpaski idą w nich jak woda, a potrzeby wciąż są ogromne.
Co ważne, środków higieny menstruacyjnej potrzebują nie tylko punkty recepcyjne, ale też punkty informacyjne dla uchodźców, organizatorzy pomocy na dworcach i organizacje społeczne wspierające kobiety uciekające z Ukrainy. Podpaski to jedna z najpilniejszych potrzeb, która będzie wracać także w późniejszym czasie, gdy Ukrainki poczują się już w Polsce bezpiecznie.
Jest papier w WC, a gdzie są tampony?
Badania dotyczące menstruacji wskazują, że w wielu krajach, także w Polsce, kobiety muszą wybierać między podpaskami, a produktami niezbędnymi do życia. Część rezygnuje też z droższych i bardziej komfortowych środków na rzecz tańszych, ale niewystarczająco chłonnych czy wyprodukowanych z gorszych materiałów.
Podczas jednego cyklu miesiączkowego kobiety potrzebują wielu produktów: wkładek, podpasek na dzień i na noc, tamponów. To wszystko generuje koszty. Szczególnie, gdy w rodzinie jest już nie tylko mama, ale też córki, które zaczynają miesiączkować.
Rozwiązaniem problemu ubóstwa menstruacyjnego jest przede wszystkim edukacja seksualna – i to już od najmłodszych lat. Za nią podążą zerwanie z menstruacją jako tematem tabu, rzetelna edukacja na temat cyklu rozrodczego (również dla chłopców), a także powszechny i darmowy dostęp do artykułów higienicznych w szkołach oraz miejscach pracy. Bo skoro w toaletach jest papier toaletowy czy ręczniki, to dlaczego nie miałyby się w nich znaleźć również podpaski i tampony?
Ogromną rolę w walce z problemem ubóstwa menstruacyjnego mogą odegrać pracodawcy. Miesiączka, naturalny proces fizjologiczny, dotyczy bowiem średnio połowy pracowników. Czasem do stworzenia przyjaznego miejsca pracy dla wszystkich pracowników wystarczy zapewnienie im dostępu do artykułów higienicznych i możliwość otwartego mówienia o swoim potrzebach, także tych związanych ze zdrowiem menstruacyjnym.
Przy czym określenie "wszystkich" dotyczy dziś także obywatelek Ukrainy. Jak szacuje Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej, pracę w Polsce podjęło już kilkadziesiąt tysięcy Ukrainek.
Wskazówką do ich udanej adapatcji w nowych miejscach pracy są nie tylko oddolne działania pracodawców, ale też ogónopolskie kampanie i programy. Na edukacji skupionej wokół tematu menstracji, a także wdrożeniu kilku, niewymagających wielkich nakładów finansowych zmian, opiera się kampania Cykl Kariery.
Drobne kroki, wielka zmiana
Zmiany sugerowane przez jej organizatorów to na przykład zapewnienie dostępu do odpowiednich środków higienicznych (tamponów i podpasek). W przypadku firm koszty z tym związane nie są wysokie. Firma zatrudniająca 15 kobiet, chcąc zabezpieczyć panie na pierwszy niespodziewany dzień okresu, potrzebuje 46 produktów (23 podpasek i 23 tamponów). Koszt ich zakupu to 20 zł. Przy pełnym zaopatrzeniu (nie tylko w pierwszym dniu miesiączki) mówimy o 150 produktach i wydatkach rzędu 65 zł. Przy czym takie zużycie podpasek czy tamponów w pracy to rzadkość.
Kobiety muszą mieć także nieskrępowany dostęp do toalet, w których w dowolnym momencie mogą swobodnie zmienić środki menstruacyjne. Warto zadbać również to, by w każdej kabinie znalazł się pojemnik na odpady.
Kolejna ważna, choć zdecydowanie trudniejsza do przeprowadzenia zmiana to stworzenie kultury przyjaznej menstruacji oraz zaangażowanie w podejmowane działania wszystkich pracowników, niezależnie od płci. Już samo pojawienie się w łazienkach produktów menstruacyjnych może być dla niektórych szokiem, ale też ważnym elementem zwiększania świadomości na temat miesiączki. Od tego momentu już tylko krok do rozmowy o potrzebach osób menstruujących wewnątrz zespołu, a może i warsztatów na temat zdrowia, także menstruacyjnego, z udziałem specjalistów.
I ostatnia rzecz – odpowiednie zaplanowanie czasu pracy. Część pań może cierpieć na dolegliwości, które skutecznie potrafią wybić z zawodowego rytmu. Inne mogą się zmagać z endometriozą, PMS (zespołem napięcia przedmiesiączkowego) lub PMDD (przedmiesiączkowym zaburzeniem dysforycznym) i potrzebować wolnego na wizytę u lekarza czy zwolnienia lekarskiego.
Czasem zauważony przez pracodawcę drobiazg może okazać się ważnym elementem (nie tylko zawodowego) życia pracowniczki lub pracownika. Co w kontekście dziesiątek tysięcy osób z Ukrainy startujących na naszym rynku pracy nabiera dodatkowego znaczenia.